Marian Jagiełło ps. Ryś, z Kwaśniowa. Urodzony w 1905 roku, żołnierz oddziału rezerwy dowodzonego przez Edwarda
Nowaka „Jodłę" w zgrupowaniu partyzanckim Gerarda
Woźnicy „Hardego". Nauczyciel w szkole w Kwaśniowie.
Według wykazu ewidencyjnego Edwarda
Nowaka „Jodły" służył w oddziale mając za
sobą trzy lata przysposobienia wojskowego w czasie pokoju.
W konspiracji od 8 września 1941 r.
Stanisław Konieczniak ps. Zawilec wspominał udział Mariana Jagiełły w wydarzeniach z 5 sierpnia 1944 r. (obława niemiecka na Kwaśniów Dolny): Zaprowadzono nas na plac przy szkole, ciągle trzymając ręce ku górze. (...) Oficer niemiecki wciąż krzyczał, chcąc zastraszyć nas lub wymusić od nas jakiekolwiek wiadomości o partyzantach. Nie widząc reakcji z naszej strony zdenerwowany nakazał wystąpienie ludzi należących do partyzantów oraz do wskazania pobytu partyzantów, gdyż jak to mówił, nie chciałby rozstrzelać wszystkich tu zebranych. (...) Na nic jednak nie zdały się jego pogróżki, ludzie jak zahipnotyzowani stali wciąż w miejscu. Rozwścieczony Niemiec krzyczał by wystąpił ten, kto nie pracuje w ogóle, innemu żandarmowi kazał sprawdzić nasze dokumenty. Wystąpiło trzech mężczyzn, pierwszy z nich był czł. AK Marian Jagiełło ps. Ryś, pozostali zaś to ludzie starsi i schorowani. Niemcy zobaczywszy Mariana elegancko ubranego jak na owe czasy zaraz go obstąpili z automatami gotowymi do strzału. „Dlaczego nie pracujesz, odpowiadaj!" krzyczał jeden z nich. Wszyscy z ciekawości i zarazem ze strachem zwrócili oczy na Mariana, i z niemym zapytaniem (czy przyzna się do przynależności do AK) czekali co z tego wyniknie. „Nie pracuję, bo jestem nauczycielem" odpowiedział spokojnie Marian, na to Niemiec - pracujesz w szkole - i zeskoczył ze stołu idąc do Mariana, mówił - jesteś nauczycielem , więc znasz tych młodych ludzi, wiesz którzy z nich należą do partyzantów. Nauczyciel spojrzał na nas wszystkich nie mówiąc jednak nic. No odpowiadaj - krzyknął Niemiec. Chcąc zaskarbić czymś nauczyciela, wyjął papierosy z kieszeni i poczęstował go. Nauczyciel mimo pozornego spokoju wziął papierosa drżącymi rękami, nie mogąc go nawet utrzymać w palcach. Niemiec uśmiechnął się, przytrzymał rękę nauczyciela i zapalił mu papierosa zapalniczką - no odpowiadaj, bo stracę cierpliwość - krzyknął znowu oficer. Nauczyciel spojrzał jeszcze raz na nas i wtedy klęknął na oba kolana, podniósł dwa palce do góry i powiedział - tak, znam tych młodych ludzi, to są moi uczniowie, ale przysięgam, że żaden z nich nie jest i nie pomaga bandytom - dalej nie mógł już mówić, głos uwiądł mu w gardle, łzy popłynęły z oczu. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, jednak napięcie i strach nie zniknął. (Konieczniak Stanisław, Żołnierze z Kompanii Rezerwy Oddziału „Hardego", w: „Partyzanckie Wspomnienia - zeszyt II", Olkusz 2004, s. 44-46)
Stanisław Konieczniak ps. Zawilec wspominał udział Mariana Jagiełły w wydarzeniach z 5 sierpnia 1944 r. (obława niemiecka na Kwaśniów Dolny): Zaprowadzono nas na plac przy szkole, ciągle trzymając ręce ku górze. (...) Oficer niemiecki wciąż krzyczał, chcąc zastraszyć nas lub wymusić od nas jakiekolwiek wiadomości o partyzantach. Nie widząc reakcji z naszej strony zdenerwowany nakazał wystąpienie ludzi należących do partyzantów oraz do wskazania pobytu partyzantów, gdyż jak to mówił, nie chciałby rozstrzelać wszystkich tu zebranych. (...) Na nic jednak nie zdały się jego pogróżki, ludzie jak zahipnotyzowani stali wciąż w miejscu. Rozwścieczony Niemiec krzyczał by wystąpił ten, kto nie pracuje w ogóle, innemu żandarmowi kazał sprawdzić nasze dokumenty. Wystąpiło trzech mężczyzn, pierwszy z nich był czł. AK Marian Jagiełło ps. Ryś, pozostali zaś to ludzie starsi i schorowani. Niemcy zobaczywszy Mariana elegancko ubranego jak na owe czasy zaraz go obstąpili z automatami gotowymi do strzału.
Wymieniony w ewidencji Stan osobowy kompanii
rezerwy oddziału „Hardego" (G. Woźnica, Oddział „Hardego",
Warszawa 1981, s. 188).
opracował Konrad Kulig
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz