Rozbijanie więzień, wysadzanie
mostów, likwidacje wysoko postawionych funkcjonariuszy okupanta – historia
Armii Krajowej jest pełna widowiskowych akcji zbrojnych. W przypadającą w 2017 r. roku setną rocznicę urodzin Gerarda Woźnicy – legendarnego kpt. „Hardego –
warto przypomnieć jeden z brawurowych wypadów podziemia na ziemi
olkuskiej: akcję na Wolbrom.
Powstaje plan
Latem 1944 roku w leśnym obozie
przy gajówce Psiarskie nieopodal wioski Góry Bydlińskie stacjonuje oddział AK
pod dowództwem ppor. Gerarda Woźnicy „Hardego”. Do partyzanckiej grupy
docierają coraz to nowi ludzie – spaleni członkowie konspiracji, którzy w
obawie przed aresztowaniem zmuszeni byli uciekać z miejsc zamieszkania. Ich
jedyną nadzieją na przeżycie jest las. Liczebność oddziału zwiększa się,
zwiększają się również potrzeby zaopatrzeniowe – przede wszystkim w zakresie
uzbrojenia, wyżywienia i umundurowania. W tej sytuacji „Hardy” decyduje się na
bezprecedensową dotychczas akcję – jego oddział ma zająć miasto. Wybór padł na
Wolbrom, w którym mieściło się sporo niemieckich magazynów. Plan wypadu
uzgodniony został z ppor. Leonardem Wyjadłowskim „Ziemią”, kierującym dywersją
w Obwodzie AK kryptonim „Olga”, do którego należało wybrane miasteczko. Miejscowa
siatka wywiadowcza sprawnie zebrała informacje o jednostkach nieprzyjaciela
stacjonujących w miejscowości, a także zawartości i rozkładzie pomieszczeń w
niemieckich magazynach. Plan był ambitny. Siły niemieckie w Wolbromiu szacowano
na co najmniej 800 ludzi, stacjonujących m. in. w fabryce, szkole (ul.
Mariacka) i komisariacie policji w rynku (obecnie kamienica nr 16). Oddział
„Hardego” miał współdziałać z odkomenderowanym przez ppor. „Ziemię” wolbromskim
plutonem dywersyjnym Zygmunta Gardeły „Granata”. Dowództwo nad całością
spoczęło w rękach „Hardego”. Wspominał on: Planowaliśmy odcięcie miasta przez
przerwanie łączności telefonicznej, zamknięcie dróg, związanie ogniem
niemieckiego garnizonu w fabryce i w szkole oraz likwidację obsady posterunku
policji granatowej w rynku i opanowanie magazynów. Po załadowaniu wozów i ich
odjeździe oddział miał wycofać się z miasta różnymi drogami, by zmylić
ewentualny pościg.
„Partyzancka noc w Wolbromiu”
Wieczorem 25 lipca 1944 r. w
lesie koło Zabagnia nastąpiła koncentracja partyzantów. „Hardy” miał teraz do
dyspozycji około 160 żołnierzy. Wszystkiemu bacznie przyglądał się komendant
Okręgu Śląskiego AK ppłk Zygmunt Janke „Zygmunt”/„Walter”, który tego samego
dnia przybył na inspekcję oddziału. Jeden z partyzantów uczestniczących w akcji
zanotował: Furmanom szkliły się oczy z radości w przewidywaniu wielkiej
przygody. <<Zygmunt>> mówi do kolegów: <<dzisiaj w Wolbromiu
będzie taki ruch jak w Rzymie, w oczekiwaniu na pojawienie się głowy kościoła.>>
Tylko, że u nich w czasie takiego zgromadzenia są roześmiane twarze, bo mają
widowisko. A u nas (…) nie widać uśmiechu, za chwilę może poleje się krew, lub
co gorsza nie doliczymy się w szeregu. Rozkaz jest jednak rozkazem.
Po podzieleniu całości na grupy uderzeniowe i przydzieleniu konkretnych zadań, kolumna ruszyła w stronę miasta. Wkrótce partyzanci zajęli wyznaczone stanowiska na wolbromskich ulicach. Zielona rakieta poszybowała w górę – to sygnał do rozpoczęcia akcji. Wyznaczony patrol przeciął łączność telefoniczną. Niestety nie udała się próba opanowania zajmowanego przez niemiecką żandarmerię i granatową policję posterunku w rynku. Wspominał uczestniczący w walce ppłk „Walter”: Z okien natychmiast posypały się pojedyncze strzały, a po chwili serie z broni maszynowej. Rozpoczęła się walka ogniowa. Strugi pocisków padały na cały rynek, omiatały go wzdłuż i wszerz. Dopiero celnie wymierzone serie erkaemu ze stanowiska dowodzonego przez ppor. <<Mata>> [Józefa Mrówki- przyp. red.] zmusiły do milczenia ulokowaną w oknie budynku komisariatu obsługę niemieckiego cekaemu. Natężenie ognia nieco zelżało. Utrzymywała się palba karabinowa.
W czasie kiedy część partyzantów wiązało ogniem posterunek, pozostali opróżniali niemieckie magazyny w okolicach rynku. Pozostałe niemieckie placówki – w szkole i fabryce – ograniczyły się do zabarykadowania w swoich kwaterach i nie przejawiały żadnej aktywności ofensywnej. Gdy wydawało się, że cała akcja zmierza do względnie spokojnego zakończenia od strony Miechowa do miasta wjechało gestapo. Ubezpieczająca ul. Miechowską drużyna Tadeusza Praskiego „Tadka” rozbiła niemiecki samochód i unieszkodliwiła jego załogę. Ze zdobytych później przez „Hardego” informacji wynikało, że tamtej nocy miechowski garnizon nie uwierzył w meldunek o zajęciu Wolbromia. Niemcy podejrzewali, że fałszywą wiadomością partyzanci zamierzali ich sprowokować do wymarszu na pomoc siłom w Wolbromiu, pozostawiając tym samym bez „opieki” Miechów. Dlatego dla ocenienia wiarygodności meldunku wysłali tylko jeden samochód.
Po podzieleniu całości na grupy uderzeniowe i przydzieleniu konkretnych zadań, kolumna ruszyła w stronę miasta. Wkrótce partyzanci zajęli wyznaczone stanowiska na wolbromskich ulicach. Zielona rakieta poszybowała w górę – to sygnał do rozpoczęcia akcji. Wyznaczony patrol przeciął łączność telefoniczną. Niestety nie udała się próba opanowania zajmowanego przez niemiecką żandarmerię i granatową policję posterunku w rynku. Wspominał uczestniczący w walce ppłk „Walter”: Z okien natychmiast posypały się pojedyncze strzały, a po chwili serie z broni maszynowej. Rozpoczęła się walka ogniowa. Strugi pocisków padały na cały rynek, omiatały go wzdłuż i wszerz. Dopiero celnie wymierzone serie erkaemu ze stanowiska dowodzonego przez ppor. <<Mata>> [Józefa Mrówki- przyp. red.] zmusiły do milczenia ulokowaną w oknie budynku komisariatu obsługę niemieckiego cekaemu. Natężenie ognia nieco zelżało. Utrzymywała się palba karabinowa.
W czasie kiedy część partyzantów wiązało ogniem posterunek, pozostali opróżniali niemieckie magazyny w okolicach rynku. Pozostałe niemieckie placówki – w szkole i fabryce – ograniczyły się do zabarykadowania w swoich kwaterach i nie przejawiały żadnej aktywności ofensywnej. Gdy wydawało się, że cała akcja zmierza do względnie spokojnego zakończenia od strony Miechowa do miasta wjechało gestapo. Ubezpieczająca ul. Miechowską drużyna Tadeusza Praskiego „Tadka” rozbiła niemiecki samochód i unieszkodliwiła jego załogę. Ze zdobytych później przez „Hardego” informacji wynikało, że tamtej nocy miechowski garnizon nie uwierzył w meldunek o zajęciu Wolbromia. Niemcy podejrzewali, że fałszywą wiadomością partyzanci zamierzali ich sprowokować do wymarszu na pomoc siłom w Wolbromiu, pozostawiając tym samym bez „opieki” Miechów. Dlatego dla ocenienia wiarygodności meldunku wysłali tylko jeden samochód.
Odskok
Około 2:30 wszystkie magazyny
zostały opróżnione. Ponad dwadzieścia furmanek ze zdobycznym zaopatrzeniem
(mleko, jaja, miód, cukier, obuwie, ubrania i inne materiały) wyjechało z
miasta w kierunku leśnego obozu. Za kolumną furmanek odskok rozpoczęli
partyzanci. Około 3:30 w okna niemieckiego posterunku w rynku ppor. „Mat”
puszcza pożegnalne serie z broni maszynowej. Niedługo potem ostatnie
ubezpieczenia zgłaszają się na punkcie zbornym – strat własnych brak. Według
relacji miejscowej ludności Niemcy opuścili zabarykadowane kwatery dopiero rano,
po nadejściu posiłków z Miechowa. Akcję podsumował ppłk „Zygmunt”: Szedłem
obok kolumny. Przyglądałem się żołnierzom. Odbyli długi marsz, w nocy nie
spali. Teraz maszerowali znowu. Lada chwila oczekiwaliśmy strzałów od strony
straży tylnej. Twarze promieniały zadowoleniem, nie widać było zmęczenia. To
był dobry żołnierz, który przeszedł dobrą szkołę w ustawicznych mniejszych czy
większych akcjach. Można było na niego liczyć, można było liczyć na dowódców
oddziału. Ppor. „Hardy” wykonał dobrą robotę, stworzył wartościowy oddział
partyzancki. Tą oceną skwitowałem akcję na Wolbrom.
Artykuł opublikowany we wrześniu 2017 r. w Kurierze Olkuskim.
Konrad Kulig
Artykuł opublikowany we wrześniu 2017 r. w Kurierze Olkuskim.
Główny epizod powyżej opisanych
wydarzeń został odtworzony na wolbromskim rynku 29 września o godz. 19:00
dzięki widowisku historycznemu „Akcja na Wolbrom 1944”. Projekt ten realizowany był w ramach Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich.
Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za pozytywną recenzję! Zapraszamy też na naszego: Facebooka: https://www.facebook.com/szzak.olkusz/
UsuńInstagrama: https://www.instagram.com/szzak.olkusz/
i kanał na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UCyS4NIPEpN9koHKr-Je_rnA
Serdecznie pozdrawiamy!